
Marek, w L’Arche Poznań od 2004 roku
Marek lubi:
- cukierki kopiko
- militarne gadżety
- dzieci ze wszystkich kontynentów
- trenować asystentów w Arce
- Kanadę, a szczególnie Indian
- filmy akcji o Wietnamie i z Jean Claud’em Van Damm’em
- kupować sobie myszki do komputera
Marek nie lubi:
- chwil, kiedy obok niego ludzie się złoszczą i panuje napięta atmosfera
- choroby, przez którą musiał przebywać w szpitalu
Marek z dumą mówi, że to on rozpoczął Arkę w Poznaniu i jest to prawda. Jego historia zaczęła się w wielkim, ubogim domu pomocy społecznej. Żył tam wśród tłumu 160 niemowląt, chłopców i młodych mężczyzn z niepełnosprawnością, mimo, że było tam tylko 80 miejsc. Do tego właśnie ośrodka przyjechała grupa przyjaciół. Kiedy zobaczyli smutek i osamotnienie na twarzy Marka, już wiedzieli: Wyrwiemy go stąd!
Tak też się stało. Marek mieszka u siebie, w swoim Domu L’Arche już od 26 lat i jest szczęśliwy. Otaczają go przyjaciele, których, jak mówi, „codziennie uczy nie przejmować się za bardzo, mieć dystans i rozmawiać po kłótniach”. Marek to bardzo mądry mężczyzna. Jest on też prawdziwym pasjonatem! Uwielbia wszystko, co militarne, skleja modele statków, ma swój worek treningowy, ogląda filmy akcji i z pewnością nikt na świecie tak pięknie jak Marek nie modli się za dzieci ze wszystkich kontynentów. Zresztą własne dzieci także ma – jest dumnym ojcem chrzestnym maluchów swoich przyjaciół z L’Arche.



























